Sanctuaire Notre-Dame de Kibeho
20 listopada 1993 r., rok po wmurowaniu kamienia węgielnego pod Sanktuarium w Kibeho, biskup pobłogosławił i inaugurował tymczasową kaplicę, urządzoną przez diecezję w jednej z sypialń uczennic szkoły, nazywanej „sypialnią objawień”, odnowionej i erygowanej do godności „kaplicy objawień” (2007 r.).
Tragedia humanitarna, jaką przeżył naród rwandyjski w 1994 r. i w następnych latach, nie miała granic. Nie oszczędzono nawet widzących. W kwietniu 1994 r. kościół parafialny w Kibeho wraz z przylegającymi budynkami stał się teatrem strasznego ludobójstwa na Tutsi, dokonanego również w pozostałej części kraju; rok później, to znaczy w kwietniu 1995 r., na placu objawień dopuszczono się rzezi na uchodźcach wojennych, którzy schronili się w Kibeho. Ten podwójny ludzki dramat zostawił głębokie rany w sercach ocalałych.
24 grudnia 1995 r., w wigilię Bożego Narodzenia, na zakończenie trudnych negocjacji prowadzonych wspólnie przez diecezję i przyjaciół z Kibeho z kompetentnymi władzami państwowymi, można było przystąpić do rytualnej puryfikacji Kibeho i stopniowego wznowienia pielgrzymek.
28 listopada 1981 r. to szczególna data dla Kibeho. Od tego dnia jest ono nade wszystko znane jako miejsce objawień i pielgrzymek. Zgodnie z pragnieniem Jego Ekscelencji Augustina Misago, biskupa Gikongoro, wyrażonym w Deklaracji zawierającej ostateczny osąd faktów zwanych „objawieniami w Kibeho” (nr 14), miejsce to jest powołane, aby stać się celem pielgrzymek i spotkań ludzi szukających Boga, którzy przybywają tu, by się modlić, prosić o łaskę nawrócenia, ofiarować intencje za grzechy świata oraz propagować pojednanie między ludźmi, wspólnotami i narodami. Stopniowo zmienia się ono w miejsce zgromadzenia „tych, którzy byli rozproszeni” i tych, którzy dali się porwać ideałom współczucia i braterstwa bez granic. Co więcej, Kibeho staje się coraz bardziej, dla dzisiejszego świata, mającego tendencję do tego, aby „uważać cierpienie za coś, czego za wszelką cenę należy unikać”, ważnym znakiem, który przypomina Ewangelię Krzyża Na stronie internetowej sanktuarium Matki Bożej z Kibeho można znaleźć niezawodne informacje, niezbędne do poznania świątyni, miejsc kultu i duszpasterzy sprawujących tu posługę.
Matka Słowa
Kibeho 1981
Alphonsine, Anatalie, Marie-Claire. A także Stephanie, Agnes, Emmanuel oraz Vestine. To imiona siedmioroga młodych ludzi, świadków objawień Matki Najświętszej w Afryce. Maryja posłużyła się wobec nich tymi samymi środkami wyrazu, co w innych objawieniach. Ukazała im swą niebiańską postać i skierowała do nich swe słowo. Tym samym nadała objawieniom w Kibeho wymiar uniwersalny. Ale Jej orędzie zostało powtórzone przez wizjonerów w sposób niezwykły: za pomocą śpiewu, tańca, gestów, nawet postu. Taki jest „język” mieszkańców Rwandy. Dla nas jednak ich kolorowe media są mało zrozumiałe. Aby zgłębić treść objawień w Kibeho musimy opowiedzieć je po swojemu. A mamy do tego prawo, nawet obowiązek. Matka Najświętsza powiedziała, że Jej afrykańskie orędzie jest adresowane do całego świata.
Od razu uczyńmy metodologiczne założenie. Wizjonerów było siedmioro, ale tylko objawienia otrzymane przez troje z nich uznano za autentyczne. Biskup Misago, który przewodniczył komisji badającej objawienia w Kibeho, powiedział, że „kiedy kraj obiegła wieść o pierwszym objawieniu w 1981 r., pewni ludzie zaczęli rozpowiadać, że i oni widzieli Najświętszą Maryję Pannę. Kościół uznał pierwsze objawienia jako wystarczające dla potrzeb wiary. Inne były tylko ich naśladowaniem, jeszcze inne nie wniosły niczego oryginalnego w objawienia w Kibeho”.
Konsekwentnie, w naszej opowieści skupimy się tylko na treściach przekazanych nam przez szesnastoletniąletnią Alphosine Mumureke, jej rówieśniczkę Anatalie Mukamazimpaka i dwudziestodwuletnią Marie-Claire Mukangango. Być może pozostali wizjonerzy mieli autentyczne widzenia, jednak przemilczymy je, skoro Kościół uznał, że nie ma potrzeby się nimi zajmować. Zresztą to, co usłyszymy od pierwszych trojga, jest tak bogate, że trudno oczekiwać czegoś więcej.
„Jestem Matką Słowa”
Kibeho to niewielka miejscowość na południu Rwandy, dwadzieścia kilka kilometrów od Butare. 28 listopada 1981 r. Alphonsine Mumureke, uczennica szkoły prowadzonej przez siostry zakonne (siostry Benebikira) miała dyżur w stołówce szkolnej. Obsługiwała swe koleżanki, gdy usłyszała ciepły głos, wołający: „Moja córko!”. Dziewczyna rozejrzała się po sali, ale widząc, że nie ma tam nikogo, kto mógłby zwracać się do niej w ten sposób, wyszła na korytarz. Tam zobaczyła stojącą przed sobą piękną Panią. Potem wizjonerka mówiła, że Matka Najświętsza „nie była biała jak na swych wizerunkach”. Dodała: „Trudno mi określić kolor Jej skóry, ale była niewymownie piękna”.
„Kim jesteś?” – zapytała Alphonsine. „Ndi Nyina wa Jambo” – usłyszała w odpowiedzi. „Jestem Matką Słowa”.
Dlaczego Matka Najświętsza nazwała się takim tytułem? Możemy się tylko domyślać, że chciała skierować naszą uwagę na Chrystusa-Słowo, na Zbawiciela obecnego w przepowiadanej Ewangelii, w osobie kapłanów, w nowych kościelnych wspólnotach . A może jest to tytuł, którego sens stanie się dla nas w pełni zrozumiały dopiero w przyszłości? Przecież wiele wskazuje na to, że orędzie z Kibeho nie ogranicza się do samej Rwandy i nie odwołuje się tylko do tamtejszej wojny domowej…
Maryja zapytała, jakie prawdy wiary dziewczyna ceni najbardziej. „Kocham Boga i Jego Matkę, która dała nam swego Syna, naszego Zbawiciela” – padła odpowiedź. Wówczas Maryja rzekła: „To prawda. Przychodzę was o tym zapewnić. Wysłuchuję twych modlitw. Cieszyłabym się, gdyby twe koleżanki miały większą wiarę. Niektóre nie wierzą wystarczająco mocno”.
Wezwanie do wiary. Czyż jest coś bardziej podstawowego? Nawet wśród teologalnych cnót wiarę wymieniamy jako pierwszą. Bez niej nadzieja pozostaje uzależniona od okoliczności życia, miłość staje się zmiennym uczuciem przesyconym egoizmem, a nasza motywacja, by zabiegać o świętość – zaledwie kaprysem powracającym w chwilach duchowego przebudzenia. Maryja przypomina o naszym duchowym fundamencie. Jest nim Bóg, wiara w Boga. Gdy naprawdę wierzymy, nasze życie nabiera nowego wymiaru. Więcej, Matka Najświętsza zapewnia nas, że nasze modlitwy zaczynają być wysłuchiwane. Czyż nie o tym mówił Jezus w Ewangelii?
Rozpoznaj swe powołanie
Okazuje się, że to nowe życie budowane na wierze musi przybierać konkretny kształt – taki, jakim widzi je Bóg. Każdy człowiek otrzymał od Niego niepowtarzalne wezwanie; trzeba je rozeznać i je podjąć! Z doświadczenia wiemy, że nie jest to łatwe. Ale z Maryją droga do poznania swego powołania jest najprostsza. Jeśli otworzymy się na Jej natchnienia i ukryte prowadzenie. Jeśli będziemy odczytywać znaki, jakie przed nami stawia.
W Kibeho Maryja powiedziała, że chce pomóc wizjonerce odkryć swoje własne powołanie. W tym celu zaprosiła ją do wstąpienia do Legionu Maryi. (Cóż za nobilitacja dla tego ruchu, obecnego również w Polsce!) Gdy Alphonsine wyraziła gotowość to uczynić, Matka Najświętsza dodała, że chce, aby ludzie bardziej Jej ufali i goręcej Ją miłowali, jest bowiem ich Matką, która chce zaprowadzić ich do Jej Syna.
W Fatimie Maryja powiedziała, że chce być bardziej znana i kochana. W Kibeho dochodzi jeszcze wątek ufności wobec Maryi jako Matki. Wydaje się on nam oczywisty, bo kto pozna i pokocha Matkę Bożą, ten z pewnością będzie Jej ufał bez granic. Tu jednak mamy pierwszy sygnał związany z mroczną wizją, jaką niebawem Maryja przekaże w Kibeho, a jaka spełni się parę lat później. W obliczu rzezi, jaką zgotują sobie nawzajem ludy zamieszkujące tę samą ziemię, ufność staje się cnotą heroiczną, niemal niemożliwą. To dlatego Maryja wzywa do niej, bez ufności nie uda się bowiem w Rwandzie odbudować więzi, jakie muszą łączyć ludzi, nie da się też budować czegokolwiek, co ma w przyszłości przynieść owoce. A tego Rwanda potrzebuje dzisiaj najbardziej.
Kiedy Maryja odeszła, dziewczyna popadła w odrętwienie, które trwało blisko kwadrans. To zjawisko towarzyszyło zakończeniu wszystkich kolejnych widzeń. Podobno wizjonerki wpadały w taki stan, oglądając niebo, piekło i czyściec. Co Alphonsine widziała na zakończenie pierwszego spotkania z Maryją? Czy było to rwandyjskie piekło na ziemi? A może wizja nieba, które stanie się udziałem cierpiących na ziemi?
Złe różańce i wyznanie miłości
Mumureke stała się przedmiotem kpin i żartów. Niektórzy, szydząc sobie z dziewczyny, zaczęli dawać jej różańce z prośbą, by Matka Boża je pobłogosławiła. Jakie było ich zdumienie, gdy okazało się, iż w czasie trwania objawień różańce były tak ciężkie, że Alphonsine nie była w stanie ich podnieść, by Maryja je pobłogosławiła! O, nie każdy różaniec podoba się Tej, na której chwałę ma być odmawiany. Jeśli jest magicznym talizmanem albo argumentem w wymuszaniu na Bogu własnych żądań, może być tak obciążony tym, co jest przeciwne Bogu, że nie spocznie na nim błogosławieństwo Maryi. To ostrzeżenie dla wszystkich Jej czcicieli, także dla nas.
Wróćmy jednak do chronologii wydarzeń. Drugie objawienie miało miejsce nazajutrz, w pierwszą sobotę Adwentu. Maryja mówi:
„Kocham dziecko, które bawi się ze mną, jest to bowiem piękny dowód jego ufności i miłości. Czuj się przy mnie jak dziecko, bo i Ja lubię cię pieścić. Nikt nie powinien lękać się swej Matki. Jestem twoją Matką. Nie powinnaś się mnie bać, powinnaś mnie kochać.”
Kibeho stawia przed nami kolejne pytanie: Czy Maryja jest dla nas Matką? Nie Królową, nie Panią, nie Pośredniczką, ale przede wszystkim Matką. Dopiero, gdy zrozumiemy, ile jest w Niej matczynej, czułej miłości, miłości, która zapomina o sobie, która każe zniżać się do nas, bawić się z nami (!), przychodzić do nas w Lourdes, Pontmain, Fatimie, Kibeho, dopiero wówczas będziemy w stanie pojąć, czym jest Jej władza Królowej, Orędowniczki, Opiekunki, czym jest wielkość Jej łaski.
Nowi świadkowie
Objawienia następują w kolejne soboty. Niektórzy zaczynają się modlić o to, by Matka Najświętsza ukazała się jeszcze komuś innemu, potwierdzając tym samym prawdziwość swych objawień. W odpowiedzi na te prośby 12 stycznia Maryję ujrzała Anatalie Mukamazimpaka. Skierowane do niej orędzie jest bardziej mistyczne. Podkreśla konieczność modlitwy, głębokiej refleksji, pokory i ofiary. Jedno wezwanie powtarza się wielokrotnie:
„Obudźcie się. Wstańcie. Obmyjcie się i rozejrzyjcie uważnie. Musicie oddać się modlitwie. Musicie rozwinąć w sobie cnoty miłości, oddania i pokory.”
Matka Najświętsza wzywa: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie! Nawróćcie się, kiedy jeszcze jest czas”.
Dnia 22 marca Matka Boża ukazuje się Marie-Claire Mukangango, jednej z tych, którzy najbardziej szydzili z Alphonsine, dziewczynie niezbyt pobożnej i czasami nieokrzesanej, zawsze starającej się być w centrum uwagi. Matka Najświętsza poleca jej rozważać mękę Pańską, odmawiać różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści Matki Bożej. Jakby chciała nawiązać do krwawej wojny domowej, która czekała Rwandę za kilka lat.
Nowe nabożeństwo
Jak wygląda ta modlitwa? Po odmówieniu modlitwy, której nauczyła sama Maryja, a która jest ofiarowaniem koronki dla większej chwały Matki Bożej, odmawia się trzy razy krótką modlitwę z prośbą o szczerą skruchę. Potem odczytuje się treść kolejnych boleści Matki Bożej. Są to: (1) zapowiedź Symeona o mieczu, który przebije Jej serce, (2) ucieczka do Egiptu, (3) zgubienie Jezusa w świątyni, (4) spotkanie Go na drodze krzyżowej, (5) stanie u stóp krzyża, (6) przyjęcie jego ciała zdjętego z krzyża, (7) bycie świadkiem Jego złożenia do grobu. Przy każdej boleści odmawia się jedno Ojcze nasz i siedem Zdrowaś Maryjo oraz modlitwę: „Maryjo, pełna miłosierdzia, przypomnij naszym sercom cierpienia Jezusa podczas Jego męki”. Potem rozmyśla się nad biblijnymi opisami boleści Matki Bożej i kończy odmówieniem trzech Zdrowaś Maryjo i trzech Ojcze nasz. Kiedy wizjonerka powiedziała, że będzie chodzić z domu do domu po całym kraju i opowiadać ludziom o tej koronce, Matka Boża – co możemy odczytywać z niepokojem – zaadresowała to nabożeństwo do całego świata. Rzekła: „Możesz rozpowszechnić to nabożeństwo po całym świecie, nawet nie ruszając się z tego miejsca,. Moja łaska jest wszechmogąca”.
Ma nas ono przygotować do współudziału w cierpieniach Maryi i Jezusa? Ale, dlaczego ono do nas nie dotarło? Dlaczego też nie rozpowszechniło się inne maryjne nabożeństwo: nabożeństwo pierwszych sobót? Również to ostatnie miało moc zatrzymać bieg historii, nie dopuścić do zwrócenia się ludzkości ku wojnie i zagładzie. Może stało się tak dlatego, że choć łaska Maryi jest wszechmogąca, niewiele może dokonać, gdy ludzie nie chcą jej przyjąć?
Łaska jest konieczna, ale wymaga naszej współpracy. Czy nie ilustruje tego jedna z dziwnych scen z Kibeho, kiedy Maryja prosi Marie-Claire, by pokropiła zebrany tłum pobłogosławioną przez siebie wodą? Kiedy Marie-Claire chce to uczynić, zamiast ludzi widzi przed sobą drzewa i kwiaty. „Jest ich za wielu” – woła do Matki Najświętszej. „Pole jest zbyt wielkie. Sama nie dam rady. Proszę, pomóż mi”. Tak Maryja ukazała jej konieczność przyjęcia pomocy z nieba. Człowiek sam z siebie niewiele zdoła. Ale i niebo okazuje się bez nas jakby bezradne. Dając nam wolną wolę Bóg abdykował ze swego tronu wszechmocy. Stąd, jak mówi Ojciec Święty Jan Paweł II, „chrześcijaństwo jest religią współdziałania Boga i człowieka”.
Do Marie-Claire Matka Najświętsza kieruje też słowa:
„Gdy objawiam się komuś i rozmawiam z nim, zwracam się do całego świata. Jeśli teraz zwracam się do parafii Kibeho, nie znaczy to, że zwracam się do samego tylko Kibeho albo do diecezji Butare, albo do Rwandy czy całej Afryki. Myślę o całym świecie i zwracam się do niego.”
Warto o tym pamiętać i w tym duchu odczytywać orędzie z Kibeho. A także wszystkie inne objawienia Matki Bożej zatwierdzone przez Kościół.
Słowa o miłości
Wkrótce widzących było siedmioro. Z całej Rwandy przybywają tłumy, by modlić się do swej „Mariya” i być świadkami niezwykłych objawień.
Ostatnie z nich ma miejsce 28 listopada 1989 r., w ósmą rocznicę rozpoczęcia objawień. Maryja ukazuje się Alphosine Mumureke i ogłasza, że wszyscy chrześcijanie są wezwani do modlitwy, pokuty i posłuszeństwa Kościołowi, do miłowania Kościoła, do wierności Ewangelii i do trwania przy hierarchii. Odchodząc mówi jeszcze:
„Kocham was, kocham was, bardzo was kocham! Nigdy nie zapomnijcie o miłości, jaką mam do was, kiedy do was przychodzę.” Zapewniła jeszcze, że Jej orędzie sprawi wiele dobra nie tylko obecnie, ale i w przyszłości.
Wówczas Alphosine zaczyna śpiewać Magnificat, a tłumy razem z nią.
Mroczne proroctwo
Podczas objawień wszyscy wizjonerzy (cała siódemka) oglądali przerażającą wizję rzeki krwi i tysięcy zabitych. Wszędzie leżały ciała pozbawione głów, a było ich tyle, że niemożnością było je pochować. Te widzenia trwały kilka godzin.
To chyba najbardziej znane proroctwo Afryki. W 1994 r. wybuchła wojna domowa, w której zginął milion ludzi z 7,3 mln mieszkańców Rwandy. Wśród nich zamordowana została Marie-Claire i jej mąż. Dwa i pół miliona uciekło ze swoich domów.
Alphosine, Anatalie, Marie-Claire widziały Matkę Bożą płaczącą 15 sierpnia 1982 r. Tego dnia Maryja mówiła o szczególnym znaczeniu cierpienia. Powiedziała, że jest ono drogą, jaką trzeba przebyć, aby dojść do niebieskiej chwały: „Nikt nie dochodzi do Nieba bez cierpienia”. Dodała, że cierpienie jest również środkiem wynagradzania za grzechy świata i uczestniczenia w cierpieniach Jezusa i Maryi dla zbawienia świata.
Orędzie pojednania
Kościół rwandyjski zaakceptował objawienia 29 czerwca 2001 roku. Tym samym Kibeho stało się pierwszym objawieniem maryjnym w Afryce oficjalnie uznanym przez Kościół. A także pierwszym maryjnym „Słowem” z Czarnego kontynentu, który mówi o nas.
Dziś orędzie z Kibeho jest dla rwandyjskiego narodu drogą w przyszłość, miejscem pojednania. A dla nas?
Czy – skoro jest ono skierowane do całego świata – nie jest ono ostrzeżeniem przed podobnymi kataklizmami śmierci? I czy nie niesie z sobą przesłania, że można im zapobiec – modlitwą, pokutą, pogłębieniem życia duchowego oraz dziecięcym umiłowaniem Maryi?
źródło: od Matka Sowa Wincenty Łaszewski ŚWIAT MARYJNYCH OBJAWIEŃ 100 spotkań z nadprzyrodzonością Duchowy przewodnik po objawieniach Matki Bożej
źródło zdjęć: https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Kibeho_sanctuarie
Media