„Zanim Adam Chmielowski podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu jezuitów, zaczął malować we Lwowie w 1879 r. obraz przedstawiający Chrystusa ubiczowanego. Według przekazów rodziny, miał mu pozować do tego obrazu jego kuzyn, Bolesław Krzyżanowski. Obraz ten malował z przerwami, bardzo długo. Wiemy ze wspomnień Braci Albertynów, że miał go ze sobą, niewykończony w Krakowie, w mieszkaniu na Skałce. Mimo niewykończenia obraz robił na widzu głębokie wrażenie; bracia odprawiali przed nim rozmyślania, a metropolicie obrządku greckokatolickiego Andrzejowi Szeptyckiemu tak bardzo się spodobał, że Brat Albert, zniewolony jego naleganiami, musiał mu go podarować, wykończywszy go uprzednio – jak się sam wyraził – „po rzemieślniczemu”. Oto jego własne słowa: Obszedłem się z tym obrazem jak partacz ostatni, lecz tak mnie molestował metropolita, że aby mieć spokój, dokończyłem go po rzemieślniczemu. Obraz jest istotnie niezupełnie wykończony. Przemawia jednak wyjątkową głębią wyrazu. Metropolita Andrzej Szeptycki zauważył, że obraz Ecce Homo jest nowym przedstawieniem Serca Pana Jezusa. Brat Albert zdeformował trochę ramię Chrystusa. Czerwony płaszcz opada z ramion tak, że zarysowuje na ubiczowanej piersi Zbawiciela olbrzymie serce. Cały Chrystus zamienia się w serce – zbiczowane Serce Jezusa.”