Gwiazda Morza
Agreda 1620
W XVII w. żyła osoba, która pod wieloma względami stanowi pierwowzór św. Ojca Pio. To Maria z Agredy. Te same daty wyznaczają przebudzenie powołania zakonnego ich obojga, te same problemy nękają ich już w dzieciństwie, ten sam zakon staje się miejscem ich służby w Kościele, życie obojga naznaczyły też podobne charyzmaty. Postać XVII-wiecznej zakonnicy budziła te same kontrowersje co osoba franciszkanina z San Damiano. Więcej, zarówno Maria, jak i Pio byli cali maryjni i mieli liczne objawienia Matki Bożej. Ale święta mieszkanka Agredy otrzymała misję najbardziej niezwykłą z niezwykłych, obcą nawet świętemu z Pietrelciny: Matka Najświętsza poleciła Marii spisać swą biografię!
Od razu dodajmy, że mamy do czynienia z podobnym fenomenem, który cechował bł. Katarzynę Emmerich, Luizę Piccaretę i wielu innych świętych. Nadmieńmy też, że za ich pośrednictwem otrzymujemy nie tyle faktografię historyczną, ile mistyczną. Bowiem, jak możemy się domyślać, perspektywa faktów jest dla nieba drugorzędna. Liczy się to, co otwiera serce na Boga, co przemożnie pociąga ku bramom niebieskim, co zaprasza donośnym głosem na drogi naśladowania Zbawiciela i Jego Matki. Przecież nie w konkretnych wydarzeniach życia Maryi odnajdujemy dla siebie model życia, lecz w Jej postawach, w Jej sposobie życia, w kultywowanych przez Nią cnotach. Przypomnijmy słowa papieża Pawła VI z jego wielkiej adhortacji Marialis cultus. Papież uczył, że Dziewica Maryja jest dla nas wzorem do naśladowania nie z powodu rodzaju życia, jakie prowadziła, ale ze względu na sposób, w jaki we własnym życiu odpowiedziała na głos Boga i przyjęła Jego wolę Bożą.
To dlatego Jezus objawił Marii z Agredy: „Musisz napisać historię Królowej bardziej w swym sercu niż na papierze”.
Biografia Matki Najświętszej, która wyszła spod pióra Marii z Agredy, jest właśnie próbą zapisu duchowej drogi Nazaretańskiej Dziewicy, drogi, na którą może wejść każdy z nas, a idąc wyznaczonym szlakiem, dojść w sposób pewny i niechybny do wrót niebios, gdzie na nasze spotkanie wyjdzie Ta, której śladami wędrowaliśmy do końca.
„PANI W BŁĘKICIE”
Maria z Agredy to jedna z dziewięciu najbardziej wpływowych kobiet w całej historii Hiszpanii. Chyba najbardziej jest nam znana ze swego niezwykłego daru bilokacji, który pozwolił jej w latach 1620-1631 ponad pięćset razy przenosić się ciałem (jednocześnie pozostając w klasztorze w hiszpańskim mieście Agreda) do Nowej Hiszpanii – do Meksyku, gdzie prowadziła na szeroką skalę działalność misyjną. Trudno nam w to uwierzyć, ale sami przecieramy oczy, gdy czytamy o zdumionych misjonarzach, którzy napotykali plemiona nie stykające się dotąd z cywilizacją białych, a już wyznające chrześcijaństwo! Co więcej, zaczynamy się zastanawiać, czy rzeczywiście wędrówki Marii z Agredy nie były faktem, skoro dowiadujemy się jeszcze i o tym, że owi misjonarze ze zdziwieniem słuchali indiańskich opowieści o „Pani w błękicie”, która pojawiała się wśród nich i głosiła im Chrystusa oraz opowiadała o Matce Zbawiciela.
Do dziś w wielu plemionach przetrwała legenda o „Pani w błękicie”, a dokumenty historyczne raz po raz ujawniają nowe niezwykłe fakty. Ciekawa, fascynująca to opowieść, odpychamy jednak pokusę odejścia od naszego tematu i powracamy na ścieżki Maryjnych objawień.
Mamy prawo podejrzewać, że ten niezwykły dar miał znamię maryjne, że Maria Coronel otrzymała go za wstawiennictwem Matki Najświętszej. Jak uzasadnić takie twierdzenie? Przypomnijmy sobie objawienia w Guadalupe (1531 r.) i zaangażowanie Maryi w dzieło ewangelizacji Meksyku. To Jej Autoportret oraz Jej różaniec nawróciły setki tysięcy Indian w ciągu zaledwie kilku lat. Kiedy zwyczajna praca misyjna okazywała się nieskuteczna, przekonywała Indian metoda maryjna. A gdy misjonarze, po nawróceniu plemion zamieszkujących wybrzeże, ruszyli w głąb lądu, okazało się, że Matka Boża już poprzecierała im szlaki do serc tubylców. Posłała swoją umiłowaną Marię, zakonnicę odzianą w niebieski habit, by głosiła poganom dobrą nowinę o Jezusie narodzonym z niepokalanej i dziewiczej Matki.
Zapyta ktoś: Dlaczego Matka Najświętsza sama nie objawiła się meksykańskim ludom? Odpowiedź znamy: Bo niebo pragnie naszej współpracy. Wprawdzie inicjatywa pochodzi zawsze od Boga (stąd i objawienia, które mają uruchomić machinę zbawczą potem już kierowaną i napędzaną przez ludzi), ale posługa zbawienia zostaje następnie powierzona dzieciom Kościoła. Zauważmy, że każde objawienie ma swój kres i Maryja po daniu wskazówek powraca do Królestwa, ludzie zaś pozostają z Jej orędziem. Ono ma w sobie Bożą siłę, ale znajduje się w rękach tych, którzy biorą do serca maryjne przesłanie – to z Guadalupe, to z Rue du Bac, to z Beauraing, Fatimy i Akity. Wizjonerzy, którzy przejmą od Maryi orędzie i zaczną nim żyć, zostają świętymi. Ci, którzy tego nie uczynią (jak Melania i Maksymin z La Salette czy Cornaciola z Tre Fontane), odchodzą w niesławie.
Życie współpracowników Maryi jest trudne, dziwne, naznaczone Bogiem. Tak jak Marii z Agredy, w której losy owa dziwność została naniesiona w możliwie najbardziej jaskrawych kolorach. Objawienia Matki Najświętszej, które miała zakonnica, pchnęły ją na misyjne drogi za pośrednictwem daru bilokacji. Zdumiewające, niezwykłe, szokujące nawet…
DZIECKO ROZMAWIAJĄCE Z NIEBEM
Nasza współpracownica Matki Bożej, „Pani w błękicie”, urodziła się jako Maria Coronel w dniu 2 kwietnia 1602 r. Do nieba przejdzie sześćdziesiąt trzy lata później. Na ten świat przyszła w małym miasteczku Agreda usytuowanym w północnych rejonach Hiszpanii. Gdy miała dwa lata, jej życie odchyliło się nagle od normalności. Zdziwiona matka spostrzegła, że jej córka posługuje się już rozumem jak człowiek dojrzały! Zaś w wieku czterech lat Maria zaczęła opowiadać o odwiedzających ją „gościach” i o „głosach”, które słyszy. Skąd mogła wiedzieć, że te doświadczenia nie są powszechne, że nikt w domu nie widzi i nie słyszy tego, co ona? Niezrozumiana, zaczęła odsuwać się od ludzi, a coraz pełniej jednoczyć z postaciami z nieba, przede wszystkim z Maryją.
W Mistycznym Mieście Bożym tak pisze o swych wczesnych trudnościach: „Nie powinnam się dziwić, słysząc potępiające mnie słowa (…). Takie potępianie jest bardziej niż usprawiedliwione w naszych czasach (…) w których nawet osoby roztropne i mądre czują zmieszanie, a nawet zakłopotanie przy najmniejszej wzmiance o życiu duchowym. (…) A co do wizji i objawień to uważają je za najbardziej podejrzane i niebezpieczne ścieżki wiodące do chrześcijańskiej doskonałości”.
Dziś badacze sfery psychologii określają jej wczesne dzieciństwo okresem życia, w którym Maria z Agredy ujawniła się jako dziecko „paranormalnie uzdolnione”. Natychmiast jednak dodają, że ta paranormalność jest czymś normalnym, bowiem jest to zjawisko dość często spotykane wśród dzieci. Mówi się nawet, że niemowlęta mają ograniczony kontakt z otoczeniem, trwają za to w kontemplacji Boga; łaska ta zaciera się wraz z wchodzeniem dziecka w świat, z czym idzie w parze jego wychodzenie z trwania w komunii z Bogiem. Ale są przypadki, kiedy ta najważniejsza relacja pozostaje, czasem nawet jeszcze się pogłębia i staje się pierwsza i najważniejsza w całym życiu.
Nie spotykamy takich dzieci na co dzień, zazwyczaj bowiem z biegiem lat ich niezwykłe cechy zacierają się i stają coraz mniej widoczne. Ale nie w przypadku Ojca Pio, nie w przypadku Marii z Agredy. Niezwykłe właściwości tej ostatniej nie tylko nie zanikły, ale rozwijały się z upływem lat. Do tego stopnia, że ludziom zaczęło być trudno wierzyć w prawdziwość ich istnienia.
Aż do dnia dzisiejszego doświadczenia Marii z Agredy są przez wielu lekceważone jako „niezgodne z rozumem”, a więc nieprawdziwe. Buntuje się pooświeceniowa mentalność, której tyle krytycznych słów Jan Paweł II poświęcił w swej książce Przekroczyć próg nadziei.
Zanim rozpoczniemy naszą wędrówkę szlakiem wizjonerki z Agredy, odnotujmy ważną uwagę. Jest wśród nas wiele dzieci podobnych do tej świętej. Wcześnie zdradzają one dziwną inność, różnią się od dzieci z sąsiedztwa, przejawiają nieoczekiwane cechy i zdolności. A jednak środowisko gotowe jest uczynić wszystko, by te talenty obumarły na skutek braku wsparcia ze strony najbliższego otoczenia, na skutek niezrozumienia, a nawet ośmieszania takiego dziecka, które kto wie, czy nie jest darem od Boga…
KLASZTOR W ZAMKU
Dodajmy jeszcze, że historia Marii znalazła swój szczęśliwy koniec. Dzięki mądremu kapłanowi, który zdołał przekonać matkę o nadprzyrodzonych darach udzielonych jej córce, Maria otrzymała pozwolenie na prowadzenie życia w odosobnieniu i na rozmowy z niebieskimi „przyjaciółmi”. Zbudowano nawet dla niej prywatne oratorium w najdalszym zakątku zamku, by dziecko mogło tam trwać w swym niezwykłym zjednoczeniu z Matką Najświętszą. Więcej, niebawem największy zamek w tej części Hiszpanii przestał być własnością rodziców Marii, ci przekazali go bowiem na klasztor franciszkański, który otrzymał piękną nazwę Konwentu Niepokalanego Poczęcia. Ojciec i dwaj bracia wizjonerki wstąpili do franciszkanów, a matka z drugą córką poszły za przykładem Marii i przyjęły habity klarysek.
OBJAWIENIA
Przyjrzyjmy się objawieniom Maryjnym, których dostąpiła Maria z Agredy. Większość z nich związana jest z pisaniem przez nią dziejów życia Matki Najświętszej. Kiedy Maryja zaprasza zakonnicę do sięgnięcia po pióro, ogłasza: „Córko moja, nie martw się i nie niepokój w swym sercu z powodu tej pracy. Przygotuj się do niej, a ja będę twoją Matką i Przełożoną, której będziesz posłuszna. Sama uzupełnię to, co tobie nie dostaje, a ty będziesz moją przedstawicielką, przez którą spełniać się będzie wola mego Syna i Boga. We wszystkich pokusach i trudnościach będziesz się do mnie uciekać, mówić mi o nich i we wszystkim zasięgać u mnie rady. Okaż mi posłuszeństwo, a ja ci to wynagrodzę”.
Czy nie możemy odnieść tych słów do nas? Nie powinniśmy się niczym zamartwiać, ale włożyć całego siebie w wykonywaną pracę, a wówczas Matka Najświętsza sama będzie nas prowadzić. Gdy okażemy posłuszeństwo otrzymywanym od Niej znakom i natchnieniom, Maryja sama dopełni łaską to, czego nam brakuje. Wówczas będziemy pełnić wolę Bożą. Już samo to jest dla nas najwspanialszą nagrodą!
Powróćmy do Marii z Agredy. Od dnia wspomnianego objawienia Matka Miłosierdzia jeszcze bardziej pochyliła się nad swoją biografką. Zaczęła uczyć ją zasad porządku wszechświata i przygotowywać do walki duchowej, która ją czekała. Uczyła ją doskonalenia się w siedmiu cnotach będących bronią w walce z siedmioma grzechami głównymi.
Z objawień udzielonych Marii z Agredy dowiadujemy się wielu niezwykłych prawd, jak choćby tej, że Niepokalana, inaczej niż my, miała za życia na ziemi nie jednego anioła stróża, ale tysiące. Zdaje się, że wcale nie jest regułą posiadanie przez ludzi tylko jednego niebieskiego opiekuna. Gdy mamy w planach Bożych do wypełnienia ważną misję albo gdy mamy kilka powołań, otrzymujemy kilku opiekunów i strażników. A może jest tak również wtedy, gdy Bóg widzi, jak bardzo pragniemy świętości. To najważniejsze powołanie, jakie posiada każdy z nas, a Pan nie odmówi nam swej pomocy w jego realizacji.
Wiemy, że im dalej Maria z Agredy żeglowała przez niezmierzony ocean wspaniałego i zachwycającego życia Matki Bożej – pisząc Jej biografię i umacniając się w Jej cnotach – tym podróż stawała się groźniejsza i nigdy nie było wiadomo, z której strony zaatakują duchowi piraci. Ale aniołowie stróżowie pomogli odbyć podróż do końca. W najtrudniejszych momentach wspierała ją sama Matka Najświętsza. W końcu, całkowicie obumarła grzechowi i słabościom, stała się niewrażliwa na ataki duchowych rozbójników. Jak sama mówiła, wpatrzona w gwiazdę przewodnią – Maryję, nie patrzyła na demony, które starały się na wszelki sposób skusić ją powabami tego świata.
Prosta lekcja przekazana nam przez mistyczkę z Agredy polega na myśleniu o dobru, na skupianiu swej uwagi na Bogu i sprawach Królestwa do tego stopnia, że szatan ze swymi pokusami staje się bezsilny. Próżno macha przed naszymi oczami, skoro są one wpatrzone w wizję nieba. Próżno stara się nas przerazić, skoro my uśmiechamy się, przepełnieni błogosławieństwem zjednoczenia z Panem.
Duchowa podróż, którą Maria odbywała w swej zakonnej celi, trwała dziesięć lat. Na jej końcu leżała księga składająca się z czterech tomów, licząca blisko trzy tysiące stron. I wtedy atak został przeprowadzony z miejsca najbardziej nieoczekiwanego: szatan uderzył od strony wnętrza Kościoła. Kiedy spowiednik wizjonerki został wezwany do Watykanu, jego zastępca zażądał od Marii, by spaliła księgi „dla dobra swej duszy”. Maria z Agredy nie zastanawiała się ani przez chwilę; przecież wyznawała zasadę, której nauczyła ją Matka Najświętsza: „Posłuszeństwo Kościołowi przede wszystkim!”. W kilka minut dziesięć lat pracy zostało pochłonięte przez ogień i zamieniło się w popiół. Kiedy ks. Andreas de la Torre powrócił do opactwa klarysek, pozostało mu do powiedzenia tylko jedno: Maria z Agredy miała napisać wszystko na nowo.
Druga mistyczna podróż trwała kolejne dziesięć lat. Wreszcie Mistyczne Miasto Boże było gotowe. Na spisanie ostatnich stronic czekał niecierpliwie nie tylko spowiednik de la Torre, ale sam król Filip IV. Po latach badań i studiów przeprowadzonych przez urzędników watykańskich, wielkich inkwizytorów i profesorów najsławniejszych uniwersytetów, ogłoszono, że księga życia Maryi nie zawiera nic, co sprzeciwiałoby się wierze, i zezwolono wiernym na jej czytanie. Pierwsze wydanie (za sprawą króla Hiszpanii) ukazało się w roku śmierci Marii z Agredy, w 1665 r., a niebawem pojawiło się ponad sześćdziesiąt wydań drukowanych w językach francuskim, łacińskim, greckim, polskim, arabskim, niemieckim, portugalskim, holenderskim, angielskim.
MISTYCZNE MIASTO O NAS
Przytoczmy z tej księgi jedną z wypowiedzi Matki Bożej.
Czytamy w opisie Pasji Syna Bożego, że kiedy Lucyfer zrozumiał prawdę o dziele odkupienia dokonanym na krzyżu, zwrócił cały swój gniew na tych, którzy przyjęli Chrystusowy dar: „O ludzie, tak ubogaceni i obdarowani przez Boga, którego ja nienawidzę, i tak gorąco przez Niego kochani! Jak mogę odwrócić wasz szczęśliwy los? Jak mogę sprowadzić na was moje nieszczęście, skoro nie potrafię zniszczyć życia, które otrzymaliście? Co winniśmy teraz uczynić, moi naśladowcy? Jak możemy odbudować nasze królestwo? Zamierzam skierować cały mój gniew i wściekłość przeciwko prawu Odkupiciela i tym, którzy się nim kierują, i będę straszliwie prześladował tych, którzy słuchają nauki Odkupiciela i stają się Jego uczniami. Przeciwko nim musi rozgorzeć okrutna walka, która nie ustanie aż do końca świata!”.
Ale siły szatana okazały się zbyt kruche wobec potęgi łaski, która zamieszkała w sercach pierwszych uczniów. Matka Najświętsza opatrzyła te słowa komentarzem, który niewątpliwie skierowany jest także do każdego z nas:
„To wierne naśladowanie i żywe upodabnianie się do Chrystusa, jakie ujrzały demony w pierwszych dzieciach Kościoła, tak je przeraziło, że nie śmiały zbliżyć się do nich i z pośpiechem uciekły od Apostołów i sprawiedliwych karmiących się nauczaniem mego Syna… Co widać w świętych i w doskonałych chrześcijanach tamtych czasów, może być też udziałem wszystkich katolików, którzy żyją współcześnie, jeśli przyjmą oni łaskę i będą z nią współpracować, zamiast pozwalać jej marnieć bezużytecznie, i jeśli będą szukać drogi Krzyża. Bowiem Lucyfer lęka się tego tak samo dziś, jak bał się w czasach, o których pisałaś.
Ale niebawem miłość, gorliwość i pobożność zaczęła słabnąć w wielu wierzących. Zapomnieli oni o błogosławieństwach będących owocem odkupienia, przylgnęli do cielesnych skłonności i pragnień, umiłowali próżność i pieniądz. Pozwolili oczarować się i uwieść fałszywym mamidłom szatana… Ta straszna niewdzięczność doprowadziła świat do obecnego stanu, zachęciła demony do podniesienia głów w swej pysze wymierzonej przeciwko Bogu i pozwoliła im zuchwale sądzić, że skoro katolicy są tak niepamiętliwi i beztroscy, upadłe anioły zdobędą dla siebie wszystkie dzieci Adama”.
Matka Najświętsza wskazuje nam dwie drogi. Pierwsza to próba pogodzenia wymagań wiary z przyjemnościami tego świata – owocuje ona rozszerzaniem się władzy szatana nie tylko w naszych sercach, ale i w całym świecie. Druga jest nieustannym wysiłkiem, by odpowiadać na otrzymaną od Boga łaskę i współpracować z nią. Jeśli wejdziemy na tę drogę, szatan będzie wobec nas całkowicie bezradny.
ZDUMIEWA DO DZIŚ
Maria z Agredy nie została kanonizowana, nosi tylko tytuł „czcigodnej służebnicy”. Ale jej świętość jest dla maryjnych czcicieli oczywista. Świadczą o niej nie tylko dary i wizje, którymi niebo obdarowało ją miarą natrzęsioną i opływającą. Wielu przekonuje do świętości wizjonerki ostatni nadzwyczajny fakt związany z jej życiem na ziemi: jej doczesne szczątki do dziś nie uległy rozkładowi! Ciało Marii z Agredy wygląda tak, jakby było pogrążone w śnie. Spoczywa ono w kościele Niepokalanego Poczęcia w Agredzie, a tłumy wymadlają przy nim łaski. Podobno najchętniej niebo udziela tam daru zjednoczenia z Niepokalanym Sercem Matki Najświętszej i służenia Mu z gorliwością klaryskiej opatki.
źródło: Wincenty Łaszewski ŚWIAT MARYJNYCH OBJAWIEŃ 100 spotkań z nadprzyrodzonością Duchowy przewodnik po objawieniach Matki Bożej