Matka Boża Szkaplerzna
Cambridge 1251
Każdy z nas zna brązowy szkaplerz karmelitański, jednak ilu z nas łączy go z postacią XII-wiecznego mnicha, Szymona Stocka? Przyznajmy, że nie wiemy o nim właściwie nic. A Szymon Stock to postać, którą Matka Najświętsza obdarzyła szczególną łaską: raz po raz otrzymywał on z nieba objawienia, które jak niebieska busola kierowały całym jego życiem. Gdy na drodze, którą szedł, pojawiało się skrzyżowanie, zawsze stała na nim Matka Najświętsza – jak święty drogowskaz. Zanim jednak zaczniemy zazdrościć Szymonowi takiej asystencji, najpierw przyjrzyjmy się jego życiu; może się okazać, że warunki, które trzeba spełnić, by otrzymać takie Maryjne prowadzenie, są dla nas zbyt trudne. Trudne, ale chyba zgodne z naturą stworzoną przez Boga, skoro Szymon Stock przeżył w wybornym zdrowiu 100 lat. Dodajmy, że ten karmelita jest najstarszym wizjonerem w dziejach objawień: najważniejszej łaski oglądania Matki Najświętszej doznał w wieku 86 lat.
Najstarsze kroniki utrzymują, że zakon karmelitański sięga swymi początkami aż IX w. przed narodzeniem Chrystusa. Słuchamy o tym z pewną dozą zdziwienia, trudno przecież sobie wyobrazić, by przed przyjściem na świat Syna Bożego istniał już zakon czczący Odkupiciela i Jego Matkę. A jednak…
WIZJA ELIASZA
Karmelici z dumą odwołują się do pierwszego karmelity – proroka Eliasza, który przez pewien czas żył w najstarszym „Karmelu” – na górze Karmel. Według wspomnianych dokumentów Eliasz był wielkim czcicielem Królowej Nieba, której oddawał hołd jako „Dziewicy mającej porodzić Zbawiciela”. A wszystko zaczęło się od tego, że starotestamentalny prorok dostąpił łaski spotkania z Maryją. (Właściwie należałoby napisać: ujrzał wizję zapowiadającą przyjście Maryi na świat).
O tym wydarzeniu wspomina w kilku słowach Pismo Święte: „Eliasz wszedł na szczyt Karmelu i pochyliwszy się ku ziemi, wtulił twarz między swoje kolana. Potem powiedział swemu słudze: «Podejdź no, spójrz w stronę morza!». On podszedł, spojrzał i wnet powiedział: «Nie ma nic!». Na to mu odrzekł: «Wracaj siedem razy!». Za siódmym razem sługa powiedział: «Oto obłok mały, jak dłoń człowieka, podnosi się z morza!»” (1 Krl 18,41-44). W tym momencie, gdy odwołamy się do interpretacji duchowych i do zapisków mistyków, zrozumiemy maryjny wymiar tego widzenia i skąd wziął się tytuł Matki Bożej z góry Karmel. Bł. Katarzyna Emmerich, wizjonerka i stygmatyczka, tak pisze o spotkaniu Eliasza z Maryją:
„Ujrzałam całą Ziemię Obiecaną wyschłą i popękaną z suszy i Eliasza wspinającego się na górę Karmel wraz z dwoma sługami, by błagać Pana o deszcz… Eliasz wspiął się na szczyt kamienistego wzgórza, pozostawiając sługi na otwartej przestrzeni i nakazując im spoglądać w stronę Jeziora Galilejskiego. Prorok usiadł na ziemi, ukrył głowę między kolanami i nakrywszy się płaszczem, modlił się żarliwie do Boga. Siedmiokrotnie wołał do swego sługi, by dowiedzieć się, czy nie widzi chmury powstającej nad jeziorem. Gdy krzyknął po raz siódmy, zobaczyłam – pisze wizjonerka – chmurę wstającą nad wodami i sługę oznajmiającego o tym Eliaszowi. Ujrzałam coś na kształt białego wiru pośrodku jeziora; z tego zawirowania podniósł się mały ciemny obłok podobny do pięści, która się otwierała i powiększała. W tym obłoczku zobaczyłam małą jaśniejącą postać podobną do Dziewicy. Spostrzegłam, że Eliasz również ją dostrzegł w rozszerzającej się chmurze. Głowa Najświętszej Maryi Panny była otoczona promieniami, ręce rozpostarte w kształcie krzyża, w jednej dłoni trzymała triumfalny wieniec. Jej długa suknia zdawała się być zawiązana poniżej stóp. Wydawało się, że szybuje nad całą Ziemią Obiecaną w obłoku, który się coraz bardziej rozciągał. Widziałam, jak dzieli się on na części i spada w postaci krystalicznej wirującej rosy na święte miejsca zamieszkałe przez pobożnych ludzi i tych, którzy modlą się o zbawienie. Zrozumiałam – dodaje jeszcze bł. Katarzyna – że te uprzywilejowane miejsca nawodnione deszczem z obłoku to te, które miały swój wkład w nadejście godziny przyjścia na świat Błogosławionej Dziewicy”.
MARYJNI PUSTELNICY Z GÓRY KARMEL
Dowiadujemy się i o tym, że Bóg pozwolił Eliaszowi wniknąć głębiej w tę niezwykłą wizję i przekazał mu cztery tajemnice związane z Maryją. Jakie? Tego bł. Katarzyna nie zdołała zapamiętać… Wiemy za to – już nie tylko od niej – że wizja ta dała początek życiu ascetów na górze Karmel, rozpamiętujących obraz maryjnego obłoku i przekazujących kolejnym pokoleniom tradycję Eliasza. Podobno zbudowali tam nawet kaplicę na cześć Matki Bożej. (Nie jedyny to przypadek kultu Maryi przed nastaniem epoki chrześcijańskiej; np. w Chartres, wówczas miejscu kultu druidów, już na wiek przed narodzeniem Chrystusa czczono Virgo paritura – Dziewicę mającą porodzić). Kiedy symbol Najświętszej Maryi Panny stał się żywą osobą, bogobojni pustelnicy przyjęli wiarę chrześcijańską. W XII w. dołączyło do nich wielu mieszkańców Europy, którzy przybyli do Ziemi Świętej wraz z krzyżowcami. Kiedy muzułmanie zaczęli wypierać wojska chrześcijańskie z ziemi palestyńskiej, mnisi zamieszkujący Karmel udali się z wycofującą się armią na Stary Kontynent. Tam zaczęli budować swe pierwsze klasztory. Ale nie było im łatwo. Zewsząd spadały na nich prześladowania i jawna niechęć, nawet ze strony kleru i innych zakonów. Głównym powodem była zmiana charakteru zakonu, który – na wzór dominikanów i franciszkanów – z pustelniczego stał się żebraczym.
Wiek później pojawia się wśród europejskich karmelitów Szymon Stock.
STULETNI MNICH
Człowiek ten przeszedł do historii jako Szymon Stock. Czasem pojawia się jako Szymon Anglus. Ale najpierw jego postać otuliły legendy.
Na pewno urodził się ok. 1165 r. w Aylesford w hrabstwie Kent. Pochodził z bogatej rodziny angielskiej. Podobno już w kołysce był naznaczony maryjnym wybraniem: nie ukończył jeszcze pierwszego roku życia, a już raz po raz słyszano, jak odmawiał Zdrowaś Maryjo. Gdy tylko nauczył się czytać, zaczął recytować Małe Oficjum Najświętszej Maryi Panny i czynił to do dnia śmierci. Kiedy miał sześć lat, czytał Biblię. Prześladowany przez zazdrosnego brata, opuścił dom rodzinny i zamieszkał w pustym dębie. (Stąd nazwanie go Stockiem – „stock” to staroangielskie słowo oznaczające pień drzewa). Miał wówczas dwanaście lat. Jak wyznał później swoim współbraciom, w oratorium stworzonym w pniu walczył z pokusami, a nad demonami zwyciężał tylko dzięki pomocy Matki Bożej. Tam miał pierwsze widzenie: Maryja ukazała mu fortele, jakimi posługuje się szatan i wyjaśniła mu zamiary diabła. Szymon, uzbrojony w wiedzę Matki Najświętszej, pokonał nieprzyjaciela.
Po dwudziestu latach nasz święty powrócił do rodzinnego domu i podjął studia, m.in. uczył się teologii. Na skutek rozkazu otrzymanego z nieba (kolejne objawienie) przyjął święcenia kapłańskie, by natychmiast powrócić do swej pustelni. Ostatecznie opuści ją w 1212 r., znów za sprawą interwencji Matki Najświętszej.
Właśnie w dalekiej Ziemi Świętej dzięki wysiłkom Bertholda grupa pustelników z góry Karmel przekształcała się w zakon, gdy Szymon Stock otrzymał z nieba widzenie. Ukazała się mu Matka Boża, która powiedziała: „Wkrótce wstąpisz do zakonu, którego nie ma jeszcze w Anglii”. Nic nie wiedział on o pierwszych karmelitach, ani o tym, że zakonnicy nękani przez Saracenów decydują się przenieść do Europy. Kiedy dwaj z nich przekroczyli kanał La Manche i pojawili się w okolicy Kentu (towarzyszyli lordowi powracającemu z krucjaty), Szymon natychmiast przyłączył się do nich. Liczył 40 lat. Trójka mnichów zamieszkała nieopodal Oksfordu. Tam właśnie Stock napisał słynny hymn Alma Redemptoris Mater, który odmawiał w intencji nawrócenia króla (dodajmy, że czynił to skutecznie).
Co działo się potem? Szymon przez kilka lat studiował w Rzymie i na górze Karmel. W 1247 r. został wybrany szóstym generałem zakonu i jako przełożony wszystkich karmelitańskich klasztorów – liczył wówczas 82 lata – dostąpił jednego z najważniejszych objawień Maryjnych w dziejach Kościoła: objawienia szkaplerza. Zmarł naturalną śmiercią w wieku stu lat, podczas wizytowania klasztoru w Bordeaux. A gdy dodamy, że ten wielki święty nigdy nie został oficjalnie kanonizowany, dopełnimy obrazu tego wybrańca Maryi, człowieka, którego jako pierwszego w historii Matka Boża odziała w swoją szatę.
WIZJA Z ŻĄDANIEM DLA PAPIEŻA
Zakon karmelitów nie miał łatwego życia. Czy każde Boże dzieło musi być prześladowane? Być może, ale świętym Bóg zawsze ukazuje drogę ocalenia. Mnichom z góry Karmel dał ku pomocy Maryję.
Ciekawe, że właśnie Najświętsza Maryja Panna jest zazwyczaj ową drogą ocalenia. Nie tylko zresztą dla zakonów i wspólnot religijnych, ale nawet dla całych narodów i kontynentów. Nic dziwnego, że Matka Boża zasłużyła sobie na tytuł Zwycięskiej: to Ona wielokrotnie ratowała chrześcijan, jeśli trzeba było, sięgając po militarne cudowne zwycięstwa. Jest na tej mapie Konstantynopol (621), Oviedo (711), Lepanto (1571), Praga (1620). Jest Zwycięska Madonna z Rzymu, z Temesvar, z Paryża, z Belgradu, Chocimia, Holstynu, Wiednia, Toledo, Kijowa. A to dopiero początek litanii do Matki Bożej Zwycięskiej, w którą możemy wpisać też niezliczone zwycięstwa Maryi odniesione w naszym życiu osobistym i rodzinnym, zwycięstwa ważne, bo nieraz decydujące o wszystkim, co istotne, nawet o wieczności. Do Maryi trzeba się uciekać, Jej pomocy przyzywać, Ją o przyczynę prosić, a Ona okaże się konsekwentna w chronieniu swoich dzieci, jeśli trzeba – nawet cudem!
W tej niezwykłej litanii Maryi Triumfującej nad złem jest też wezwanie do Patronki Karmelu. (Może zwycięski wieniec z wizji Eliasza miał m.in. to znaczenie?). Matka Najświętsza została wezwana na pomoc przez kapitułę generalną, mnisi złożyli uroczyste śluby swej Patronce i… niebawem wymierający zakon liczył 1400 klasztorów i 125 tysięcy zakonników, a o jego względy zabiegali królowie! Stało się to za sprawą jednego z zadziwiających świętych – Szymona Stocka, który właśnie został wybrany najpierw wikarym generalnym, a niedługo potem przełożonym całego zakonu.
Mamy tu chyba do czynienia z kilkoma objawieniami Matki Bożej. W 1245 r., kiedy to obrano Szymona generałem karmelitów, miała mu ukazać się Matka Najświętsza i polecić mu: „Każ papieżowi Honoriuszowi zatwierdzić fundację zakonu”.
W kilku objawieniach odnotowanych w historii znajdujemy żądania skierowane do papieży. Nie prośby, ale właśnie rozkazy! Dodajmy dla wyjaśnienia, że nie chodzi tu o władzę Maryi nad zwierzchnikami Kościoła, bo takowej Maryja nad biskupami Rzymu nie ma (chyba że mówimy o władzy Matki nad dziećmi lub odwołujemy się do słów św. Jana Pawła II, który cytując Hansa U. von Balthasara powiedział: „Maryja jest «Królową Apostołów», ale nie rości sobie prawa do władzy apostolskiej. Jej władza jest inna i większa”). Kiedy Matka Najświętsza „każe” coś papieżowi, nie tyle coś nakazuje, ile podkreśla rangę swej prośby – chce uświadomić ludziom pilną potrzebę wypełnienia tego, o czym mówi, pragnie zwrócić uwagę na absolutną konieczność podjęcia Jej apelu. Jej „musisz” nie zwraca naszej uwagi na Jej władzę, lecz na naglące wezwanie, które przynosi z nieba. Tak będzie w najsłynniejszym przypadku żądania skierowanego do papieża – ogłoszonego w Fatimie wezwania do poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Jednak w naszym przypadku zdawałoby się, że mamy do czynienia ze sprawą dość marginalną – losami jednego z zakonów. Tylko że ten zakon miał w dziejach Kościoła zrodzić tysiące wielkich świętych, a ci z kolei mieli wielokrotnie zawracać na Boże drogi zabłąkany świat! Dlatego Maryja po raz pierwszy w historii Kościoła próbuje wydać polecenie następcy Apostoła Piotra.
Ale zakon wciąż przeżywa trudności. Wówczas na szóstej kapitule generalnej Szymon wezwał zakon do błagania Najświętszej Maryi Panny o znak szczególnej opieki.
I zaczęło się. W niebo uderzyła modlitwa, która sprowadziła pomoc na ziemię.
Jak zapewnia XIII-wieczny historyk zakonu, Guilelmus de Sanvico, „Maryja objawiła się przełożonemu, by ten bez lęku zwrócił się do papieża Innocentego, aby uzyskać od niego skuteczne lekarstwo na te trudności”. Szymon Stock, posłuszny Maryi, znowu zwraca się do papieża. Pół roku później zakon otrzymuje list od Innocentego IV, zapewniający karmelitom opiekę i broniący ich przed nieprzyjaciółmi.
POMOC Z NIEBA KU ZBAWIENIU
Jest rok 1251. Szymon Stock ma 86 lat. Trzy lata temu założył klasztor karmelitański w Cambridge i właśnie w nim przebywa. Zamyka się w swej celi i znowu modli się do Matki Najświętszej o pomoc dla prześladowanego zakonu. Otrzyma ją za chwilę, ale – rzecz zastanawiająca – Maryja „zapomni” o doczesnych trudnościach zakonu, a całą troskę skupi wokół zbawienia jego członków: karmelitów i tych wszystkich, którzy będą gotowi wejść na ich zakonną ścieżkę świętości. Bo szkaplerz dany karmelitom może założyć każdy. Ale nie uprzedzajmy biegu wydarzeń.
Jak podaje w swym Viridarium inny historyk, Johannes Grossi, Maryja słyszy wołanie św. Szymona i objawia się mu, przynosząc w darze swój szkaplerz. Ogłasza: „Przyjmij, mój umiłowany synu, ten szkaplerz dla twego zakonu. Jest on szczególnym znakiem mego upodobania, które uzyskałam dla ciebie i twoich dzieci z góry Karmel. To będzie przywilej dla ciebie i dla wszystkich karmelitów: każdy, kto będzie umierał odziany w ten strój, zostanie zbawiony. To znak zbawienia, ochrona w niebezpieczeństwach, gwarancja pokoju i pojednania”.
To największa obietnica Maryi. Jest jeszcze druga, zwana przywilejem sabatowym. Matka Najświętsza (mowa o tym w tzw. bulli sabatowej Jana XXII z 1322 r.) miała zapewnić, że Jej opieka nad noszącymi szkaplerz nie ustanie z chwilą śmierci i że w pierwszy dzień Jej poświęcony, czyli w pierwszą sobotę po zgonie, wyprowadzi duszę swego czciciela z czyśćca i przeprowadzi przez wrota nieba.
Papież Paweł V wypowiedział się na temat tego przywileju, wydając w 1631 r. specjalny dekret o następującej treści: „Zezwala się ojcom karmelitom nauczać, że lud chrześcijański ma prawo wierzyć, iż Najświętsza Maryja Panna pomoże swą nieustanną obecnością i swymi zasługami, szczególnie w soboty, duszom członków bractwa szkaplerznego, którzy umrą w łasce Bożej, a za życia nosili szkaplerz, zachowywali czystość zgodnie ze stanem swego życia, odmawiali oficjum na cześć Najświętszej Maryi Panny lub zachowywali kościelne posty, praktykując wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w środy i w soboty”.
Zauważmy, że mówi się, iż szczególne łaski na ludzi szkaplerznych spadają właśnie w soboty – w dzień poświęcony czci Maryi. Dlaczego każda sobota jest oddana w hołdzie Matce Bożej? Bowiem w Wielką Sobotę Matka Najświętsza była jedyną na całym świecie, która wciąż wierzyła w bóstwo swego Syna. Inni, nawet Apostołowie, zwątpili, a cała wiara Kościoła przetrwała tego dnia w sercu Matki.
CO TO JEST SZKAPLERZ?
Nazwa „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa scapula oznaczającego plecy. Jest to kawałek materiału tak szeroki, by zakrywał plecy i piersi mnicha (35-45 cm) i długi na tyle, by z obu stron sięgał stóp. W środku znajduje się otwór na głowę. Początkowo (za czasów św. Benedykta) nie był on niczym innym jak strojem do pracy fizycznej. Mawiano: Scapulare propter opera (Odziewaj się w szkaplerz ze względu na pracę).
Gdy szkaplerz stał się strojem tych, którzy „pracują z Maryją dla zbawienia świata”, wykształciła się tradycja tzw. małego szkaplerza, który mnisi nakładali na noc (również we śnie mieli „pracować z Matką Najświętszą”; noc była zresztą czasem niebezpiecznym: można było umrzeć w czasie snu, a mnisi nie chcieli umierać bez szkaplerza). Jego wielkość to 50 cm wysokości i 25 cm szerokości. To on właśnie był początkiem szkaplerza dla ludzi świeckich.
Szkaplerzy jest siedemnaście, wśród nich szkaplerz serwitów (biały z wizerunkiem Matki Bożej od Wykupu niewolników) i trynitarzy (biały z czerwonym krzyżem). Mają go augustianie (szkaplerz Matki Bożej Dobrej Rady), Ojcowie od Krwi Przenajświętszej, pasjoniści (czarny szkaplerz), lazaryści (czerwony). Jest szkaplerz rzymski bractwa św. Michała Archanioła i szkaplerz Niepokalanego Poczęcia.
Cóż, dawniejsze pokolenia wydają się bardziej pobożne. Kiedyś wszyscy gorliwie zabiegali o to, by otrzymać gwarancję zbawienia. Dlatego pojawiło się bractwo karmelitańskie, mające przekazać ludziom świeckim wyjątkowe przywileje maryjnego zakonu. Na użytek jego członków powstał tzw. mały szkaplerz, w 1910 r. zamieniony na medalik. Musi on przedstawiać na awersie Jezusa Chrystusa z Jego Przenajświętszym Sercem, na rewersie zaś ma widnieć wizerunek Matki Bożej. Każdy, na którego formalnie nałożono szkaplerz, może zamienić go na bardziej praktyczny poświęcony medalik.
JEGO CUDA
Nowa forma pobożności maryjnej szybko podbiła świat. Z pewnością przyczynił się do tego fakt, że kolejni papieże prześcigali się w przyznawaniu jej coraz to nowych odpustów, ale swoją popularność szkaplerz zawdzięcza przede wszystkim niezliczonym cudom. Pierwszy miał miejsce w Winchester, gdzie konający człowiek był pogrążony w rozpaczy i uważając się za potępionego, nie chciał skorzystać z pomocy sakramentów. Kiedy Szymon Stock nałożył na niego szkaplerz, człowiek ten od razu zaczął błagać o spowiedź i wiatyk. Wołał o pomoc Boga, chciał bowiem zdążyć pojednać się z nim i przytulić do Serca Maryi, nim ustanie dla niego czas. Ten cud otworzył lawinę nadprzyrodzonych interwencji nieba. W 1636 r. pewien kawalerzysta został śmiertelnie ranny w bitwie pod Tehin. Kula przebiła mu serce, ale człowiek ten wciąż jeszcze żył. Był w stanie grzechu ciężkiego, a nie miał okazji odbyć spowiedzi. Kiedy lekarz zbadał jego ranę, okazało się, że kula uderzyła w szkaplerz i wcisnęła go w serce. Kiedy śmiertelny pocisk i maryjny szkaplerz zostały wyciągnięte z ciała żołnierza, ten po chwili oddał ducha Bogu, śpiewając pieśń wdzięczności na cześć Matki Najświętszej, która w cudowny sposób przedłużyła jego życie i w ten sposób ocaliła go od śmierci wiecznej.
SZKAPLERZ POJAWIA SIĘ ZNOWU
Zastanawiające, że w nowożytnych objawieniach Matki Bożej pojawia się temat szkaplerza, co ciekawe, jest to wątek jakby koronujący przesłanie Maryi – jest on na tyle wyraźny, że możemy dopatrywać się w tym wezwania nieba do odnowienia w sobie nabożeństwa do Matki Bożej Szkaplerznej. Ograniczymy się do dwóch najbardziej znanych przykładów. Pierwszy dotyczy objawienia Maryi w Lourdes. Mało kto wie, że ostatnie objawienie w Lourdes miało miejsce w dniu 16 lipca, a więc w święto Matki Bożej z góry Karmel. Zaś podczas ostatniego objawienia w Fatimie (13 października 1917 r.) Matka Najświętsza ukazała się jako Matka Boża Szkaplerzna.
Mimo to w latach sześćdziesiątych XX w. pobożność związana ze szkaplerzem zaczęła wygasać. Gdyby Matka Najświętsza oznajmiła, że kto go nosi, będzie bogaty i szczęśliwy na tym świecie, szkaplerz byłby ukochanym strojem milionów. Ale Maryja mówi o wieczności, a ta dla współczesnych stała się często nieistniejącą teorią. Choć… zainteresowanie nim powraca wraz z rosnącym kultem Ojca Świętego Jana Pawła II, który przez całe życie nie rozstawał się ze szkaplerzem.
Nie traktujmy go jako cudownego amuletu, do którego Bóg przyłożył magiczną siłę. Szkaplerz ma przypominać o ufnym powierzaniu się opiece Matce Najświętszej, która swoim dzieciom zapewnia wszelką możliwą pomoc. A kto ją przyjmie, ten może być pewien, że potęga wstawiennictwa Niepokalanej Matki Zbawiciela okaże się silniejsza od całego piekła.
POD PŁASZCZEM MARYI
Ile jest łask i przywilejów związanych ze szkaplerzem karmelitańskim? Pełną listę podał Kościół w 1908 r. Zamiast je wymieniać (co uczyniłoby może nabożeństwo szkaplerzne interesownym), powiedzmy tylko za katolickimi encyklopediami: „Gdy mowa o licznych dowodach cudownej opieki w niebezpieczeństwach duszy i ciała, jaką Maryja otacza pobożnych członków Bractwa Szkaplerznego, mamy do czynienia z wieloma świadectwami (są wśród nich i współczesne), którym nie sposób odmówić wiarygodności”.
Maryja obiecała uchronić przed upadkiem w piekło każdego, kto będzie nosił Jej szkaplerz. Obietnica niezwykła, ale domagająca się czegoś więcej niż noszenia szkaplerza jako talizmanu. Nałożyć na siebie szkaplerz, to podjąć życie modlitwy i ofiary. To zawsze prowadzi do nieba, ale szkaplerzna droga jest o tyle łatwiejsza i pewniejsza, że prostuje ją opieka Maryi i wyrównuje Jej wstawiennictwo.
źródło: Wincenty Łaszewski ŚWIAT MARYJNYCH OBJAWIEŃ 100 spotkań z nadprzyrodzonością Duchowy przewodnik po objawieniach Matki Bożej
Warto przeczytać
Bractwo szkaplerzne: https://karmelicibosi.pl/bractwo-szkaplerzne/